Czyli gdyńskie wystawki…
Zdaje się, że ostatnie, bo ze względu na duży bałagan, po 20 latach, miasto rezygnuje z takiego zbierania dużych odpadów.
To był dla mnie niezwykły dzień.. Po porannym spacerze po plaży i fotografowaniu ulubionej wody, zatrzymałam się przed domem nad stertą wyrzuconych przedmiotów. Nagle poczułam, że chcę wyruszyć z aparatem śladem tego artystycznego nieładu… Bardzo szybko poczułam jakbym była prowadzona poprzez poddanie się zdarzeniom i spotkanym osobom.. Nagle znalazłam się w kabinie śmieciarki i odwiedziłam pobliskie wysypisko, a potem trafiłam do miejsca, którego w całości nie potrafiłam pokazać na zdjęciach… Aż trudno uwierzyć w jakich warunkach żyją ludzie tak blisko nas..
Zobaczenie w jednym z pomieszczeń kalendarza ze zdjęciem mojego autorstwa na okładce, było wzruszające. Te niesamowite rozmowy, wzruszenia i wiele refleksji wciąż są we mnie. Zaledwie kilka kilometrów od domu, odnalazłam jakże inny świat..